Marta Skotnicka-Karska

Wspomnienie o Alinie Sawickiej-Baird*, wieloletniej dyrektor Biura Zarządu Głównego ZKP



Alinę Sawicką-Baird poznałam w 1988 roku, kiedy zgłosiłam się do ZKP na rozmowę w sprawie pracy. W rozmowie, oprócz Aliny Baird, brał udział ówczesny sekretarz generalny, Adam Sławiński. Parę dni po tej rozmowie zostałam przyjęta do pracy. Pani Alina urzędowała wtedy jeszcze w swoim gabinecie na III piętrze, ja pracowałam na II. Po tzw. przemianach ustrojowych drastycznie zmniejszyły się fundusze Związku i trzeba było zrezygnować z części pomieszczeń. W związku z tym Pani Alina Bairdowa przeniosła się na II piętro i od tego czasu, aż do jej odejścia w 2000 roku, pracowałyśmy w jednym pokoju. Po jej odejściu z ZKP spotykałyśmy się na koncertach, sporadycznie rozmawiałyśmy przez telefon, a rozmowy te dotyczyły głównie spraw związanych z przeszłością ZKP, osobami i wydarzeniami z przeszłości. Była rzeczywiście kopalnią wiedzy i miała fantastyczną pamięć.

Bywała też w ZKP na uroczystościach wręczenia Nagród ZKP, zapraszana jako gość honorowy, a także, a może przede wszystkim, jako fundator nagrody głównej w Konkursie Młodych Kompozytorów im. Tadeusza Bairda. Nagrodę w wysokości 2500 dolarów fundowała przez blisko 20 lat, a z jej inicjatywy Konkurs przyjął w pewnym momencie imię Tadeusza Bairda. Fundowanie Nagrody świadczyło o tym, że bardzo zależało jej na młodych zdolnych kompozytorach, chciała, żeby rozwijali swoje talenty, bowiem nagroda ta była pierwotnie przeznaczona na studia zagraniczne.

Była wobec mnie bardzo życzliwa, interesowała się historią mojej rodziny, a po śmierci moich Rodziców otrzymałam od niej kondolencje, była też obecna na jednej z mszy w ich intencji. Zbliżyłyśmy się do siebie w ostatnich latach, kiedy podupadła na zdrowiu i trzeba było jej pomóc. Odwiedzałam Ją w szpitalu oraz w Jej mieszkaniu na Saskiej Kępie. Zawsze witała mnie z wielką radością i wiem, że bardzo na te nasze spotkania czekała. Kupowałam Jej w prezencie książki, bowiem czytanie było Jej wielką pasją. Pamiętam, jak bardzo ucieszyła się na widok powieści kryminalnej, której autorem była Grażyna Bacewicz. Ja nie pamiętam tytułu, Ona pamiętałaby na pewno. Jak wspomniałam wcześniej – pamięć miała do końca fantastyczną, dlatego z przyjemnością i zainteresowaniem słuchałam Jej opowieści z życia ZKP w odległych już dla mnie czasach, bo zaczęła swą pracę w 1951 roku, jeszcze jako studentka Uniwersytetu Warszawskiego. Dowiedziałam się, jakie były początki jej bliskiej znajomości z Tadeuszem Bairdem, późniejszym mężem. Opowiadała mi też wojenne losy, miała 9 lat, gdy wybuchła wojna…

Pamiętam też, że kochała kwiaty, ale suszone, broń Boże doniczkowe. Przynosiła do ZKP całe naręcza tych kwiatów i robiła z nich przepiękne bukiety. Takie bukiety w kolorze jesieni – brązy, pomarańcze, zgniłe zielenie. Zawsze przynajmniej dwa wazony z tymi bukietami stały w sali prezydialnej ZKP. Alinka, bo tak zwracałam się do niej w ostatnich latach, pozostanie w mojej pamięci jako ktoś, z kim czułam się dobrze i swobodnie. Jako ktoś, kto potrafi być wdzięczny i to okazuje, choć nie oczekuje się tego od niego. Jako ktoś wreszcie, kto reprezentuje sobą ten poziom kultury i inteligencji, który staje się dzisiaj zjawiskiem coraz rzadszym, choć na szczęście jeszcze istniejącym.
                                                                                                              Marta Skotnicka-Karska



*
Alina Sawicka-Baird urodziła się w 1930 roku w Warszawie. W 1951 roku, będąc studentką Wydziału Filozoficznego Studium Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, została przyjęta do pracy w Związku Kompozytorów Polskich, gdzie początkowo pełniła funkcję referenta prasowego, potem sekretarki, a od lipca 1952 – kierownika Biblioteki ZKP. Studia ukończyła w roku akademickim 1952/53. W międzyczasie ukończyła roczny kurs bibliotekarski, studiowała też przez dwa lata dziennikarstwo. We wrześniu 1959 roku objęła funkcję dyrektora Biura Zarządu Głównego ZKP i pełniła ją do swojego odejścia z ZKP w 2000 roku.